grudnia 16, 2025

Wspomnienie instruktora


 

Wstęp

Są w życiu takie ścieżki, które człowiek odkrywa wcześnie — i już wie, że będzie nimi podążał przez całe lata. Dla mnie tą drogą było narciarstwo, góry, szkolenie młodych ludzi i praca, która wymagała wytrwałości, pasji oraz gotowości do ciągłego ruchu. Aesculap i Łysa Góra stały się domem mojej zawodowej codzienności, miejscem spotkań, wyzwań i radości.
Dziś, z perspektywy emeryta, mogę spojrzeć na tę drogę z wdzięcznością i spokojem. To nie jest opowieść o dramacie, lecz o naturalnej kolejności rzeczy — o tym, jak życie zmienia się wraz z nami i jak każda epoka ma swój czas.

Moja droga — wspomnienie instruktora

Patrząc wstecz, widzę swoje życie jak długą, wciągającą trasę narciarską, którą pokonywałem przez kilkadziesiąt lat. Były na niej szybkie odcinki, pełne radości i satysfakcji, ale i fragmenty twardsze, wymagające techniki i spokoju. I jak na instruktora przystało — trzeba było z równowagą przejechać cały odcinek.

Zawodowo dojrzewałem w Aesculapie: od instruktora, przez trenera, aż po instruktora-wykładowcę. To była praca wymagająca ciągłej gotowości. Aby prowadzić kursy kadrowe, każdego roku musiałem odnawiać uprawnienia, przechodzić sprawdziany i utrzymywać się w doskonałej kondycji technicznej i fizycznej. To nie była rutyna — to była dyscyplina, styl życia.

Pracowaliśmy w każdych warunkach: w śniegu, mgle, na lodzie, w wichurze, przy mrozie, który potrafił przejść człowieka na wskroś. A jednak zajęcia musiały się odbyć, bo młodzi narciarze, którym przekazywaliśmy wiedzę, potrzebowali przewodników. Równolegle trenowałem zawodników Aesculapa — z pełnym zaangażowaniem, bez opisywania szczegółów, bo w tej pracy było wielu instruktorów i trenerów, a każdy dawał z siebie wiele. Ja wykonywałem to, co do mnie należało.

Drugą osią mojego życia było dokumentowanie tych wszystkich lat. Aparat i kamera stały się naturalnym przedłużeniem ręki. Fotografie i filmy, które tworzyłem, dziś są nie tylko pamiątką — są kroniką szkoły, ludzi, wydarzeń i zim, które powoli odchodzą w pamięć.

Latem zamieniałem narty na rower. Wyprawy z sakwami po Polsce i poza nią były zarówno przygodą, jak i formą treningu. Utrzymywałem dzięki nim kondycję, przygotowując się do zimy. Rower dawał mi siłę fizyczną i odprężenie, oddech między sezonami.

Potem przyszedł czas zmian, których nie dało się zatrzymać.
Ciepłe zimy, coraz krótsze sezony, topniejące lodowce — klimat zmieniał się na naszych oczach. Z roku na rok pracy było mniej, śniegu było mniej, nadziei też trochę mniej. A jednocześnie przychodził mój własny czas przejścia — sprawy zdrowotne, choroba wieńcowa, świadomość wieku. Nie odbierałem tego jako porażki. Takie jest życie. Każdy z nas musi kiedyś zejść z trasy.

Upadek Aesculapa i zamknięcie Łysej Góry były momentami trudnymi — nie da się tego ukryć. Miejsce, które współtworzyli moi rodzice i całe pokolenia instruktorów, zniknęło z mapy naszej codzienności. Ale nie zniknęła jego wartość. Ona została w ludziach, których szkoliłem, w rodzinach, które jeździły z nami przez lata, w naszych wspólnych wspomnieniach.

Dziś, na emeryturze, porządkuję swoje archiwa, wspomnienia, filmy. Wreszcie jestem w domu. Wreszcie mam czas. I słyszę od Basi — mojej żony — te proste, ciepłe słowa:
„Dobrze, że jesteś w domu, Michał”.

I wiem, że miała rację przez te wszystkie lata. Po setkach wyjazdów, kursów, sezonów, po latach życia „na walizkach”, ten spokój jest nagrodą.


Zakończenie

Nie żałuję żadnego kroku tej drogi. Każda zima, każdy kurs, każdy dzień na stoku i każdy przejazd autobusem miał sens. Żyłem w ruchu, z pasją, z ludźmi, których szanowałem i którym starałem się służyć swoją wiedzą. A choć Aesculap i Łysa Góra są już tylko wspomnieniem, to przecież najważniejsze zostaje — rodzina, dom, pamięć o ludziach i chwilach, które mnie ukształtowały.

To jest moja historia. Spokojna, uczciwa i prawdziwa. Opowieść instruktora, który kochał góry, swoją pracę i ludzi, a dziś z wdzięcznością patrzy wstecz, wiedząc, że wszystko miało swój czas i swoje miejsce.

Aesculap – historia pasji, pracy i ludzi 

Przybliżyli góry ludziom  | Rodzice, dzieci, instruktorzy | Co było słychać w Aesculapie | Szkoła i Klub - tu pracowałem | Aesculap w spojrzeniu prasy | Zimy, które nie przyszły | Aesculap w pigułce | Wspomnienie instruktora | Aesculap ma już 40 lat 

Copyright © Piękna Łysa Góra , Blogger