Aesculap – historia pasji, pracy i ludzi.
Kiedy dziś wracam myślami do czasów, w których pracowaliśmy razem w Aesculapie, widzę przede wszystkim ludzi. Rodziców, dzieci, instruktorów, przyjaciół szkoły, całe środowisko narciarskie Jeleniej Góry i okolic. To oni – wraz z moimi Rodzicami, Teresą i Stanisławem Rażniewskimi – tworzyli coś znacznie większego niż tylko szkółkę narciarską. Tworzyli wspólnotę.
Było w tym wszystkim wiele emocji: przywiązanie do rodziców, ogromny wysiłek organizacyjny, ale i autentyczna radość. Tak właśnie było. Tacy byli moi Rodzice. Taka była rzeczywistość tamtych lat – pełna energii, dobrej współpracy i wiary, że warto robić coś dla dzieci i młodzieży. Choć oczywiście pojawiali się też ludzie, którzy próbowali zaszkodzić. Jak powtarzał mój Tata: „z bezinteresownej zawiści nikt jeszcze dobra nie zbudował”.
Ale Aesculap trwał – bo miał silne fundamenty: pasję, współpracę i ludzi, którzy chcieli.
Początki – zanim powstała Łysa Góra
Dziś wielu kojarzy Aesculapa przede wszystkim z Łysą Górą. Ale Aesculap to nie tylko ona. Zanim w 1988 roku ruszył pierwszy orczyk, minęło przecież kilkanaście lat pracy w różnych miejscach.
W 1970 roku Teresa i Stanisław Rażniewscy rozpoczęli działalność wychowawczą i organizacyjną w Szkole Narciarskiej Aesculap. Mieli wspólne zainteresowania, naturalny talent do pracy z ludźmi, ogromne pokłady cierpliwości i tę szczególną cechę, która wyróżnia prawdziwych wychowawców – umiejętność niesienia wsparcia, budowania zaufania i prowadzenia młodych przez sport i aktywność.
Wybrali trudną drogę.
Wywożenie dzieci w góry to
odpowiedzialność, logistyka, presja rodziców, nieustanne czuwanie nad
bezpieczeństwem. Trzeba było sprostać oczekiwaniom i znaleźć sposób, by
„zarazić białym szaleństwem” jak najwięcej młodych ludzi – i to w
czasach, gdy dostęp do sprzętu, transportu czy zaplecza technicznego był
zupełnie inny niż dziś.
A żeby można było dobrze uczyć, potrzebne były… wyciągi.
Tak powstały wcześniejsze lokalizacje szkoleniowe:
– stok pod Szerzawą w Jagniątkowie,
– popularna „Wiciarka” w Jakuszycach,
– „wyrwirączka” przy schronisku Odrodzenie w Karkonoszach,
– stok „Ulimka” w Dziwiszowie.
Dzięki tym miejscom dzieci robiły realne postępy, młodzież trenowała regularnie, a zawodnicy Aesculapa odnosili sukcesy na zawodach regionalnych, krajowych, a nawet zagranicznych.
I co równie ważne – rodzice dzieci również zaczynali wchodzić w świat nart. Zakładali je po raz pierwszy, chodzili z nami na wycieczki, brali udział w „suchej zaprawie”. To integrowało środowisko, łączyło pokolenia i tworzyło atmosferę, którą Aesculap słynął przez kolejne dekady.
Pomysł, który zmienił wszystko – „przybliżyć góry do miasta”
Rodzice mieli świadomość, że ciągłe dojazdy w Sudety – choć piękne – zabierały czas i energię. Wiedzieli, że żeby szkoła mogła się rozwijać, potrzebne jest własne miejsce, blisko Jeleniej Góry.
I wtedy pojawiła się myśl, która w tamtych czasach mogła uchodzić za śmiałą:
wybudować własne wyciągi.
To nie było marzenie. To był plan.
Plan trudny, wymagający odwagi, uporu i zespołu ludzi, którzy – jak to często bywa w Aesculapie – po prostu wierzyli, że warto.
Było takie miejsce.
Zaledwie 10 kilometrów od miasta – Łysa Góra, na Grzbiecie Południowym Gór Kaczawskich.
Spełniała wszystkie warunki: bezpieczne nachylenie, przestrzeń, piękne widoki, świeże powietrze i ogromny potencjał.
Od pierwszych spacerów i pomiarów minęło niewiele czasu. Zespół inżynierów, techników, instruktorów i sympatyków – kierowany przez Stanisława Rażniewskiego – przygotowywał projekty wyciągów.
W 1985 roku powstały pierwsze klubowe wyciągi w Dziwiszowie (w Górach Kaczawskich), na stoku „Ulimka”.
Trzy lata później, w 1988 roku, ruszyła budowa orczyka na Łysej Górze.
Większość prac wykonywana była społecznie. Ludzie przychodzili po pracy, w weekendy, w deszcz, w śnieg. Przeszkody były ogromne, czasem wydawały się nie do przejścia. A jednak przeszli.
Łysa Góra – więcej niż góra
Moi Rodzice spędzili tam lata. Dużo energii, dużo zdrowia, dużo wysiłku. Ale – jak sam dziś widzę – niczego nie stracili. Wręcz przeciwnie.
Dziś dzieci jadą na zajęcia autobusem 15 minut. Jeżdżą po sztucznie naśnieżanych trasach, korzystają z oświetlenia, zaplecza, czterech wyciągów o przepustowości dwóch tysięcy osób na godzinę. Mają warunki, o jakich kiedyś mogliśmy tylko marzyć.
Aesculap przestał być tylko klubem z Jeleniej Góry.
Stał się miejscem znanym w Polsce i poza nią.
Ludzie przyjeżdżają i pytają ze zdumieniem:
Jak to możliwe, że w tak niewielkiej wiosce, w niskich górach, w kapryśnym klimacie powstała tak dobrze działająca stacja?
Odpowiedź jest prosta.
Bo byli tacy ludzie, jak Teresa i Stanisław Rażniewscy.
Bo byli instruktorzy, zawodnicy, rodzice i dzieci, którzy tworzyli wspólnotę.
Bo było środowisko, które wspierało, pomagało i wierzyło.
Dziedzictwo
Aesculap stał się miejscem wychowania, atmosfery, tradycji, przygody.
Stał się historią wielu rodzin – nie tylko naszej.
Wiele osób pierwszy raz założyło narty właśnie dzięki Rodzicom.
Wiele dzieci spędziło tam młodość.
Wielu dorosłych dziś wspomina swoje pierwsze zakręty, pierwsze „wyrwirączki”, pierwsze zimowe emocje.
To, co powstało, było efektem pasji, współpracy i pracy od podstaw.
I choć dzisiejsze czasy są inne, idea pozostaje niezmienna:
Aesculap był, jest i będzie historią ludzi, którzy kochali góry – i potrafili tą miłością zarażać innych.
Aesculap – historia pasji, pracy i ludzi
Przybliżyli góry ludziom | Rodzice, dzieci, instruktorzy | Co było słychać w Aesculapie | Szkoła i Klub - tu pracowałem | Aesculap w spojrzeniu prasy | Zimy, które nie przyszły | Aesculap w pigułce | Wspomnienie instruktora | Aesculap ma już 40 lat


