marca 10, 2025

Narty


Moja przygoda z narciarstwem zaczęła się w 1959 roku, kiedy to mój Tata zabrał mnie na zawody narciarskie, które organizował na Smogorni w okresie istnienia klubu “Stal” Cieplice. Pierwszych nart nie pamiętam. Zachowało się jednak zdjęcie z roku 1961, na którym widać inne narty, niesamowicie długie, z wiązaniami typu “Kandahar”. Stanisław Rażniewski (który był dla mnie wzorem sportowca i miłośnika gór), zaszczepił we mnie bakcyla wędrówek po leśnych ostępach. Za młodych lat potrafiłem wieczorową porą iść z nartami na plecach, po pas w śniegu do Chaty Smogorni, by poćwiczyć slalom w kotle “na podchodzeniu”. Klimat tych zimowych spacerów po górskich zboczach był wyjątkowy. I były bardzo romantyczne noclegi; Srebrny Potok grzmiał nieustannie, usypiając do snu. Spało się na piętrowych pryczach. Od strony kuchni dobiegały odgłosy strzelania palonego drewna. Rano, po przebudzeniu i wygrzebaniu się z ciepłego śpiwora ze zdumieniem patrzyłem na zamarzniętą wodę w garnku na zimnym już piecu. Przeżycia związane z pobytem w tym miejscu były tak silne, że wspominam te chwile do dziś.

Podobne wyprawy narciarskie urządzałem sobie do innych kotłów i nisz karkonoskich. Jeździłem po stokach slalomowych, zaliczanych kiedyś do jednych z najpiękniejszych (jeśli chodzi o położenie) i najtrudniejszych w Polsce. Nie zapomnę wspaniałych letnich wypadów pod Łabski Szczyt, do Wielkiego Żlebu Slalomowego nad Samotnią, w Śnieżne Kotły. Spędzałem dużo czasu w tych miejscach. Do dziś są one dla mnie jedyne, urokliwe, niepowtarzalne, magiczne. Śnieg utrzymuje się tam bardzo długo, aż do lata. Zalega w mniejszych czy większych łatach. To właśnie moje “chwilodowce”. Zaliczyłem na nich wiele skrętów – śmigów w maju, czerwcu a nawet w lipcu. “Chwilodowce” były dostępne dawno temu.

Po latach znowu wróciłem na Smogornię. Pojechałem tam rowerem i część drogi niosłem go na plecach, ostatni odcinek do chaty jest po prostu nieprzejezdny. Siedziałem na ławeczce i zadumałem się nad przeszłością tych okolic. Wyłoniły się sylwetki narciarzy jeżdżących tu kiedyś. Pamiętam spacery wraz z rodzicami do Chaty Smogorni. Ognisko, wielkie drzewo niedaleko wejścia, zawody narciarskie w kotle… Pozostał sentyment i świadomość ogromu pracy, jaką włożono w remont budynku (dźwigano na plecach worki z cementem). Mój tata przeprowadził setki treningów na “klubowym” stoku slalomowym. Kiedyś miejsce to tętniło życiem, funkcjonował na Smogorni wyciąg narciarski.

Michał Rażniewski
Jelenia Góra, 31.10.2015







Więcej
Copyright © Piękna Łysa Góra , Blogger